W pomieszczeniu Ośrodka Kultury i Sportu w Zielonce poruszenie i gwar. Grupa kilkunastu osób dyskutuje, gestykuluje i wymienia uwagi dotyczące topografii miasta. „Trasa idzie wzdłuż torów, w stronę przejazdu kolejowego i muzeum”, wyjaśnia spokojnym głosem Krystyna. Kiedy mówi, jest skupiona na rozmówcy, lekko pochylona naprzód, patrzy w oczy, upewniając się, że druga osoba rozumie. „Czy już rozłożyłyście te puzzle? Dostaniecie listy grup, żebyście wiedziały, które znaczki są dla kogo, kiedy ostatnia grupa tam się znajdzie. Żebyście widziały wszystko o dzieciach… Fajnie, dobrej zabawy, pa!”.
Ostatnie dyspozycje wydane i Krystyna udaje się przed drzwi budynku, gdzie sadowią się już przy stolikach dziewczyny odpowiedzialne za rejestrację uczestników. „Przyjdzie kilkadziesiąt dzieci z okolicznych świetlic ze swoimi opiekunkami. Podzielimy ich na małe grupki i każda ze swoim przewodnikiem wyruszy w drogę po Zielonce. Tutaj przyda się zaangażowanie większej liczby słuchaczy UTW, którzy będą się opiekowali grupkami.”
Krystyna, Jadwiga i Anna razem z Agnieszką, koordynatorką Uniwersytetu, są pomysłodawczyniami i głównymi organizatorkami akcji. Słuchaczki UTW od ponad 10 lat. Jadwiga — człowiek wielu zawodów (m.in. krawcowa), których w dużej mierze uczyła się sama. Krystyna — emerytowana urzędniczka samorządowa, od 1994 działająca również w Towarzystwie Przyjaciół Zielonki, gdzie zajmowała się zbieraniem historycznych zdjęć miasta. Anna — emerytowana geolog, która również jako wolontariuszka wspiera osoby niepełnosprawne. Uczestniczenie w UTW jest dla nich odskocznią od rodziny i codzienności, otwiera na kontakty z innymi ludźmi, umożliwia poszerzanie horyzontów, „na co nie było wcześniej tyle czasu”.
„Uniwersytet Trzeciego Wieku to jest szkoła, w której uczą się wasi babcie i dziadkowe!” zaczyna Krystyna przywitanie sporej grupy dzieci i młodzieży. Po krótkim wprowadzeniu i wyjaśnieniu zasad, w czym pomaga Agnieszka, koordynatorka Uniwersytetu, dzieci ustawiają się w kolejce, aby dostać ręcznie wykonane estetyczne przypinki w różnych kształtach o pastelowych odcieniach. Henryka z dwiema koleżankami i mężem jednej z nich przez kilka dni wycinała i kleiła znaczki oraz reperowała zieloną kukłę smoka, legendarnego symbolu miasta. Łagodny zielony stwór ma się Zielonką od wieków opiekować. „5 metrów ma ten smok”, a najmłodsza grupa graczy będzie szukać jego jaj.
„Pomysł, który został wysłany do „Ę” był podobny, ale troszkę inny, też związany z historią Zielonki. Został zmodyfikowany w trakcie przygotowań. Okazało się, że tamten był zbyt mało atrakcyjny dla dzieci”. „Długo, długo żeśmy nad nim pracowały razem z Jadzią i Anią”. Teraz zabawa polega na tym, że dzieci szukają pocztówek przedstawiających te miejsca w Zielonce, które się bardzo zmieniły. Ważne było też przygotowanie odpowiedniej trasy, bezpiecznej dla dzieci. „Ile myśmy się nagłówkowały!” wyznaje Jadwiga, która mówiła mi też, że to pierwsze działanie dla społeczności na Uniwersytecie. „Chcemy cos młodemu pokoleniu przekazać!”
Pierwsza pocztówka powstaje z puzzli, rozrzuconych po całym parku Dębinki. Dzieciaki przez kilkanaście minut biegają między drzewami w poszukiwaniu kolejnych fragmentów, aby odczytać zaszyfrowaną wskazówkę. „Ale duży teren, muszą się nabiegać! Ale przecież o to chodzi!” chichocze podekscytowana Wanda pilnująca, ile grup już przeszło przez park i odnalazło swoje puzzle.
Potem po kolei, grupami, idziemy na ulicę Słowackiego. „Ja sprowadziłam się tutaj w połowie lat 80. i dopiero teraz (organizując grę) dowiedziałam się, że tu kiedyś było jeziorko, wyspa, ścieżka zdrowia z ławeczkami i wypożyczalnia rowerów. Na wyspie grała orkiestra i organizowano potańcówki” – opowiada Jadwiga, jedna z organizatorek przedsięwzięcia. „Teraz ja wam pożyczę smartfona” mówi do dziewczynek w swojej grupie. Fotografują kod QR, aby odczytać kolejną wskazówkę wraz z kawałkiem historii tego miejsca. „Tutaj dawniej były wydmy”.
Kolejnym punktem na trasie jest Muzeum Zielonki, gdzie dzieci rozwiązują krzyżówkę, uzyskując informacje od seniorów oprowadzających po ekspozycji. Gwar i ekscytacja, szuranie butów po posadzce niewielkiego parterowego budynku. „Moich chłopców nie oddaję!” zdecydowanym głosem Anna zapewnia świetliczanki i z uśmiechem pomaga swoim podopiecznym oddzielić naklejki zdobyte właśnie w nagrodę za rozwiązanie krzyżówki z pocztówkami starej Zielonki.
Po spacerze gęstą siatką ulic przecinających się pod kątem prostym, grupy dochodzą do pięknego starego, drewnianego domu Janikowskiego. Stąd pod koniec XIX wieku wyruszał w podróż po Afryce podróżnik Leopold Janikowski. Przywiózł liczne eksponaty, które stały się bazą dla kolekcji Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Na dużym zalesionym terenie wokół domu dzieci szukają poukrywanych kart z afrykańskimi maskami. Po otrzymaniu kolejnych pocztówek starej Zielonki, udają się w stronę ostatniego punktu.
„Pizzy starczy dla wszystkich” wykrzykuje Jadwiga do zgłodniałych uczestników gry kłębiących się w sali ze stolikami. „Pizzeria Cubana będzie miała dziś dzięki nam niezły utarg” — uśmiecha się Anna do koleżanki, odpoczywając po prowadzeniu swojej grupki.
Po zdjęciu grupowym wszyscy uczestnicy gry otrzymują ładny i praktyczny prezent — małą, ładowaną na USB lampkę do książki czy laptopa.
Po tym, jak dzieci rozeszły się do domów, siadamy z organizatorkami i rozmawiamy. „W toku przygotowań mało osób się włączało, ale wiele deklarowało: jak będę potrzebna, to przyjdę. Pomysł skonsultowaliśmy z Dorotą, która do nas przyjechała i nieco go wtedy zmieniliśmy”. „Na licznych spotkaniach ustalaliśmy każdy etap gry. Potem jedna osoba musiała usiąść, żeby to literacko obrobić — ja się tym zajęłam” — powiedziała Agnieszka, koordynatorka Uniwersytetu.
Uniwersytet działa już 15 lat, ale tego typu akcja została zorganizowana po raz pierwszy. „Zobaczymy, co będziemy teraz dalej robić!”. Elementy gry zostały zalaminowane, przygotowane tak, aby można było ją powtórzyć.
Autor zdjęć i tekstu: Paweł Ogrodzki